piątek, 26 września 2014

Nocne kuluary

Media donoszą o konflikcie między D. Tuskiem a panią premier. Ciekawe, gdyż p. Kopacz zawsze była uważana za jedną z wysoko postawionych dworzanek na tzw. dworze Donka.
Co się robi o pierwszej w nocy w gabinecie pani premier? Dużo. Pani premier naciska by nowa minister spraw wewnętrznych zrezygnowała z odprawy PKP (wg mediów 510 tys zł). Pani premier naciska by kandydatura na prezesa PKN Orlen. Ostachowicza została wycofana. Pani premier grozi ministrowi skarbu W. Karpińskiemu.

Czyżby premier Kopacz zaczęła tworzyć własny dwór w opozycji do dworu Donka? Już wiadomo, który dwór jest przychylny nowej wojnie w PO. Dwór Czarka...


Nominacje marszałkowe

Marszałkiem Sejmu RP został R. Sikorski, uważany za konserwatystę w PO, jednak lepiej do niego pasuje określenie lojalista, pragmatyk.
O dziwo, wicemarszałkiem sejmu z ramienia PO została posłanka... która również uważana jest za konserwatystkę w PO- p. E. Radziszewska. Po niefortunnej nominacji pani premier dla p. Piotrowskiej, koleżanki bardzo bliskiej, frakcja konserwatywna najwyraźniej nie jest jeszcze tak mocno osłabiona, niż by się niektórym zdawało, skoro coś tam ugrała.


Za to wiceministrem sprawiedliwości przestał być chyba najbardziej konserwatywna osoba związana z politykami PO- M. Królikowski, który jasno stwierdził, że w PO dla katolików miejsca nie ma.
Wiceministrem sprawiedliwości została M. Płatek, znana nam wszystkim przede wszystkim ze słów o tym, jakoby w związkach jednopłciowych rodziło się tyle samo a nawet więcej dzieci niż w związkach różnopłciowych... co jest niezwykle bystrą uwagą. Skoro dwór Grabarczyka mianuje na swą dworzankę niezwykle lewacką feministkę, a pani premier na to przyzwala, świadczy to o kierunku, w którym partia zmierza.

środa, 24 września 2014

Polski Kodeks Honorowy

Dla wszystkich którzy chcieliby się zapoznać z Polskim Kodeksem Honorowym, podaję adres strony. Jest on autorstwa p. Boziewicza, jeszcze przedwojenny. Słyszałem, że od kilku lat trwają pracę nad tym, by wydać kolejny Polski Kodeks Honorowy.


http://literat.ug.edu.pl/~literat/honor/index.htm



Ostatni pojedynek Polaków miał miejsce w 1946 roku. Ppłku Leonard Zub Zdanowicz, były cichociemny został oskarżony przez byłego spadochroniarza w armii gen. Sosabowskiego, rtm. Zygmunta Pohorskiego. Zarzucił mu brak lojalności względem AK. Walka na szable zakończyła się potwornym rozcięciem policzka podpułkownika.

No i mamy rząd

Rząd rządem. Strona ta nie za bardzo ma dotykać poglądów, jeno gry politycznej. A to już całkiem co innego i dotyka wszystkich a wszystkich w naszej polityce, nawet nieświadomie (tzw. pożyteczni idioci), tudzież niedobrowolnie (bo ktoś nie chce, ale jaka polityka jest, każdy wie).

Mamy rząd. Pani premier E. Kopacz wybrała tych a tamtych... dla dobra Platformy, jak to się mogliśmy na prezentacji dowiedzieć. Bo przecież, to rząd zgody PO. Wszystkie frakcje pogodzone, uspokojone...

I właśnie te frakcje są ciekawe. Jak każda wielka partia PO, posiada wiele kół które chce się dopchać do władzy, niekoniecznie się ze sobą zgadzając. Poza tym, w polityce nie do końca chodzi o poglądy, bo frakcje światopoglądowe to drugi front. Pierwszym są frakcje personalne. Ktoś dostał się tu a tam z polecenia pan X i należy do jego dworu. Który dwór zyskuje?

O dziwo (dla mnie to zaskoczenie) dwór C. Grabarczyka rośnie w siłę, skoro powierza mu się ministerstwo, którym pan Grabarczyk się interesuje, można powiedzieć, że w tych sprawach się specjalizuje (jego kompetencje ocenimy przy wyborach).

Pan Grabarczyk wypchnął konserwatystów, którzy po odejściu J. Gowina obrali sobie za jednego ze swych liderów bardzo kompetentnego (w sprawach MSW) M. Biernackiego. Frakcja konserwatystów dostałą swojego człowieka- p. Piotrowska. Teolożka, była katechetka i z tego co słyszałem niepraktykująca wierząca otrzymała tekę MSW... Cudownie. Frakcja konserwatystów otrzymuje w rządzie osobę raczej na skraju ich frakcji, na miejscu, nazwijmy to, bardzo odpowiednim...

Dwór G. Schetyny rządzi... ale niekoniecznie, bo jeśli prawdziwe są plotki o tym, ze za mianowanie pana posła na szefa MSZ stoi "król Europy" (mówiąc żartobliwie), to jest to zachowanie kapitalne. Rywal partyjny otrzymuje stanowisko bardzo odpowiedzialne i prestiżowe, nie znając żadnych języków obcych... Potęga!

I jeszcze wspomnicie aferzystę Sienkiewicza, który z właściwą sobie pewnością siebie, oświadczył, że za nim zatęsknimy... kto to wie! Już doczekać się nie mogę.


Pani premier E. Kopacz stworzyła rząd, którym rządzić nie będzie. Jej polityka współpracy i ducha zespołu skutecznie odstawi ją na tory boczne. Gdyż pani premier będzie chciała chronić dzieci które są za nią. Ktoś jednak będzie musiał wyjść na przeciw...


Polska prawica rozpoczyna wojna sama ze sobą. Czyli o tym, że sprawy osobiste są dla większości osób o wiele ważniejsze, niż zysk.

Polska Polską chciałoby się powiedzieć, a sprawy osobiste...

Człowiek jest istotą uczuciową. Nie da się tego ukryć. Emocje biorą górę u prawie większości ludzi żyjących na naszej planecie. Sprawy personalne są dla wielu z nas o wiele ważniejsze. I dobrze. Bo czymże jest kariera w świetle rodziny? Pieniądze w świetle miłości? Niczym.
A mimo to, należy powiedzieć, że tak zwana polska prawica, ewidentnie żale i pretensje przedkłada nad dobro Ojczyzny. A czymże są kłótnie w świetle Ojczyzny?
Nic to.
Piórem panów S. Cenckiewicza i P. Woyciechowskiego tygodnik "Do rzeczy" " z bólem serca" zaatakowała powstańca prof. W. Kieżuna, który cieszy się tak wielkim szacunkiem, że nawet opozycja światopoglądowa zazwyczaj nie atakuje tego starszego patrioty. Dziwić się można, cóż owi panowie wymyślili. Ważnym głosem okazał się dr P. Gontarczyk, wieloletni współpracownik jednego z autorów artykułu na temat rzekomego współdziałania pana profesora z SB. Słowa wypowiedziane dla portalu Fronda.pl:
"To jest publikacja po prostu skandaliczna. Wydaje mi się, że za opublikowaniem takiego artykułu stała tylko i wyłącznie zemsta na człowieku, który wypowiadał się inaczej, niż autorzy „Do Rzeczy” na temat Powstania Warszawskiego. Tu chyba nie ma żadnych innych powodów, i raczej nie da się dorobić żadnej ideologii.  Zemsta to raczej niskiego formatu motywacja."
 Prawica prawicą. A wiec nawet zemsta tkwi we krwi osób, które często mówią o sobie antykomuniści, tradycjonaliści, i tak dalej.
Innym przykładem ewidentnie prymitywnych ataków na Ruch Narodowy oraz na publicystów, którzy jawnie mówią o tym, że choć Putina nie popierają, Ukrainy poprzeć się również boją, są artykuły na owym portalu Fronda.pl, która w sposób tak prymitywny atakuje, często manipulując i od razu oskarżając o putinofilizm, tych którzy sprzeciwiają się ślepej miłości do Ukrainy. Ich szkalując artykuły, są zazwyczaj bardzo króciutkie, bez podawania argumentów. Doszło nawet do tego, ze zaczęli odpowiadać różnym publicystom obrazkami, bo chyba im pomysłów nie wystarczyło.

I wcale nie chodzi o jakieś tam przepychanki publicystów. Być może publicyści poczęli się określać ideologicznie, albo podnosić głowę i pokazywać jasno czyimi ludźmi są, albo kogo wspierają. Dochodzi do tego prymitywizm dziennikarski, bo przecież tak mocno trzeba poprzeć własny obóz polityczny, że inne obozy prawicowe, które rosną w siłę ostatnim czasie trzeba zdyskredytować w taki sposób, że dziecko by się nie pochwaliło tym w szkole na lekcji języka polskiego.

Jest jednak w tym wszystkim parę zagadek. Dlaczego W. Łysiak, który jako jeden z pionierów zaatakował Ruch Narodowy tekstem kabaretowym, dawno temu, dziś stoi w opozycji do ślepych ukrainofilów? Dlaczego W. Wencel na łamach Gościa Niedzielnego atakuje w sposób śmieszny R. Ziemkiewicza?


Wojny na prawicy prowadzą tylko do tego, że publicyści, którzy byli szanowani przez szerokie koła konserwatystów, stają się w oczach prostych ludzi nic niewartymi fighterami politycznymi, dla których dobro wspólne jakim jest Polska się nie liczy. A odbudowanie szacunku trwa o wiele dłużej niż się myśli.



PS. I tylko politycy zacierają rączki. Publicyści wykonują za nich robotę, a oni mają czyste sumienie...

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Siarczyste mrozy i kożuch męski

Na siarczyste mrozy, które na dobre zadomowiły się jak na razie w Polsce sprawiają kłopot. Co ubrać? Mamy cztery opcje:

-płaszcz z grubej wełny

-płaszcz skórzany

-kurtkę

-kozuch

-futro.

Ten ostatni występuje dziś chyba tylko na kobietach. Nie pasuje mi skórzany ubiór na tą porę roku, a gruba wełna potrafi jednak czasem nie być taką grubą. Kurtki z kolei jak dla mnie nie mają nic z elegancji. Takie mam zdanie. Ostatnio przeżywam fascynację kożuchami na zimę.

piątek, 17 stycznia 2014

Kilka refleksji nad elegancją


1. Przygoda z męską elegancją potrafi być niezwykle ciekawa. Ta współczesna, jak próbowałem wykazać, wywodzi się z końcówki wieku XVIII. Przechodząc (mówiąc i tak skrótami) z tego okresu przez epokę napoleońską, wiktoriańską i fin de belle epoque wkraczamy w lata dwudziestolecia oraz powojenne, gdzie jak sądzę zmierzch elegancji następuje w latach 60. By potem stać się cieniem, mało się rozwijającym. Niestety. Jednakże ogarniecie tego całego okresu jest niezwykle żmudną, ale i ciekawą robotą. W Polsce mało kto się tym zajmuje, a już naprawdę o wiele trudniej znaleźć coś w internecie w tym temacie- chociaż da się! Czym charakteryzowały się poszczególne epoki?


-Końcówka XVIII wieku, jak wykazałem, była okresem przejściowym, sporo w niej koronek i wzorzystych kwiatów, stroje są pełne barw.

-Epoka Napoleońska- widzimy już podstawy dzisiejszego stroju męskiego. Dużo szyku ale i zaczyna górować prostota. Sporo barw. Rewolucje przechodzą spodnie (które bardzo ewoluują w wieku XIX).

-Epoka wiktoriańska- zaczyna się konserwatyzm, choć wiele barw męskich, dziś nieużywanych, chodzi po ulicach. Kapelusze jeszcze są w różnych kolorach. Ostatecznie uskztałtowały się spodnie męskie.

-Epoka edwardiańska- tryumf zasad i konserwatyzmu. Ostateczny podział na stroje wieczorowe i dzienne. Zmierzch pięknej epoki, strojów nie tylko eleganckich ale i majestatycznych. Od I wojny światowej te elementy męskiej garderoby właściwie zatrzymały się w miejscu.

-Lata 20. i 30.- choć mocno się różniły, stanowią dzisiaj najczęstszą inspirację do meskiej elegancji wśród mężczyzn. Garnitury i smokingi, panujące już pewne zasady, ale ogromny praktycyzm i pewne wyrzeknięcie się dworskości w nowych republikach.

-Lata powojenne: 40., 50. i 60.- choć także bardzo różne przynoszą nam całą gamę barw, zanikający podział na stroje dzienne i wieczorowe. Zanik zasad.

Przyznam się, że ja najbardziej gustuję w XIX wieku, a szczególnie w epoce dwardiańskiej, która jak sądzę może swobodnie nosić się także na naszych współczesnych mężczyznach, chociaż może nieco ekcentrycznie.

2. Obejrzałem dziś film z Denzelem Waschingtonem. Zadziwiajace jest to, że zazwyczaj występuje w świetnych garniturach i płąszczach. Wygląda zazwyczaj niezwykle szykownie. Ale i widziałem dziś film właśnie z końcówki XVIII wieku. Te habity i szustokory w kolorach pomarańczu i żółci- jak mężczyźni świetnie wyglądali! A dziś w takich garniturach... po prostu nie wypada a i łądnie to nie wygląda. Zadziwiający zwrot optyki widzenia świata. Epoki są różne, jedna bardziej kolorowe, drugie mniej. XIX wiek, w przeciwieństwie do poprzednika zaczął barwy niektóre wyłączać. Gotyk na przykład był z kolei chyba najbardziej kolorową epoką. Dziś, niestety ciężko określić, natłoku i brak harmonii ciężko sklasyfikować.

3. Nasze narodowe barwy- biel i czerwień. Jak wykorzystać je w dzisiejszej męskiej elegancji. Biały (kremowy ) garnitur zakłada się na lato, czerwonego wszak jednak nikt nie założy. Biało- czerwony krawat kojarzy się z Samoobroną, chociaż da się go ładnie wykorzystać. Buty czerwone (zwane papieskimi) naprawdę pieknie wyglądają, ale rpzeciętny mężczyzna źle w nich wygląda, co innego w wiśniowych. Czerwona koszula jest częstym widokiem wśród eleganckich Polaków, połaczona z białym garniturem wyglądałaby jednak groteskowo. Płaszczy czerwonych raczej nikt nie nosi (co innego bordowe). Białych niestety tez nie, chociaż fajnie by wyglądały. Kapelusz czerwony? To chyba zbyt dużo pogmatwania w męskiej elegancji. Co innego biały- ale tylko na lato. Tak to jest. Cieżkie te nasze barwy narodowe. Ciężko je ze sobą połaczyć, mimo, że mężczyzna świetnie wygląda w czerwieni, ale przede wszystkim w jej ciemniejszych odmianach jak szkarłat czy burgund. Biel z kolei świetnie wypada ze wszystkim, połaczona jednak z czerwienią na mężczyźnie... srednio to wygląda. Biel i czerwień to także tradycyjne kolory papieskie- przykład z doskonałego użycia obu barw (i znów widać jak feria barw nie kłóci się w strojach z końcówki XVIII wieku, co innego dziś):



wtorek, 7 stycznia 2014

Frak


Frak... ostatnio widuję go w przerażającej ilości filmów. Postanowiłem więc ten szlachetny stój opisać. Mam na myśli oczywiście dzisiejszą, współczesną jego formę, nie zaś XVIII- wieczny, czy jeździecki. Frak, jest strojem rodem z Anglii, świadczy o tym wycięcie z przodu prostokątne, bądż czasem ostrokątne. Innymi modelami są stroje francuskie, z wycięciami kolistymi.

Frak jest dziś strojem wieczorowym. To najbardziej formalny i elegancki strój męski. W hierarchii stoi na pierwszym miejscu, jako, że jest najstarszy. Oczywiście, ulega jedynie strojowi dworskiemu, ale ten jest noszony tylko przez grupkę ludzi, poza tym współcześnie frak może zastępować stój dworski, stąd można go zobaczyć od czasu do czasu w dzień, choćby na dworze brytyjskim. Dziś frak jest dość zapomnianym strojem. Wielu znawców sądzi, ze jest obecnie w stanie agonii, windując w hierarchii na pierwsze miejsce smoking. Cóż za zgrozę przeżywam, gdy czytam, że zwykle to popierają! Frak jest tak pięknym strojem, że nie powinniśmy się go pozbywać. Ma walory, które garnitur i smoking nie posiadają. Mając z tyłu jaskółczy ogon jest ewidentnie strojem dość starym, nadaje pewien ton dworski, który tym różni się w elegancji XX wiecznej, ze zamiast eksponowania saksapilu, skupia się na majestacie. Jest to stój balowy. Etykieta przewiduje zakładanie go jedynie na bale, a także na wszystkie przyjęcia w czasie karnawału. Więc wpis jest pisany w dobrym momencie. Jednakże, w czasie gdy garnitur używany jest bez krawata, ciężko o frak gdziekolwiek. Frak zaś powiniene być zakładany także do opery, filharmonii oraz na wielkie uroczystości kościelne, oczywiście wieczorne (to jest po 18). Wszyscy ambasadorowie przy Stolicy Apostolskiej na każdej Mszy Świętej, także w dzień pojawiają się we fraku (jako stój dworski), zaś każda państwowa delegacja również powinna ubrać się w ten strój (co oczywiście jest łamane).

Garnitur frakowy składa się przede wszystkim z charakterystycznej marynarki, zakończonej jaskółczym ogonem. Jest to marynarka dwurzędowa, której się nigdy nie zapina (pozostałość po pańskich brzuchach). Klapy marynarki powinny być zamknięte, ewentualnie szalowe (rzadko spotykane), wyłożone matowym jedwabiem (ryps, krepa, faille) lub satyną (obecnie w niektórych krajach, jest to przejwa złego gustu). Wyłożenie jest całkowite, choć można spotkać też jedynie połowiczne. Tym samym jedwabiem pokryte są także guziki. Marynarka ma także zawsze jeden szlic i standardowo brustaszę (starsze rozwiązanie zezwala na jej brak), do której wkłada się jedynie białą, lnianą poszestkę, złożono w prosty sposób. Guzików może być cztery, lub sześć, w zależności od preferencji. Zaś z tyłu zawsze dwa, na rekawach po cztery. Spodnie frakowe powinny mieć po dwa lampasy na obydwu szwach bocznych (ewentualnie jeden szeroki), moga posiadać zakładki (jest to rozwiązanie tradycyjne) i oczywiście jako spodnie wizytowe, nie posiadają mankietów. Spodnie z wysokim stanem, noszone musza być na szelkach w kolorze czarnym lub białym (lepiej wygląda). Całość stroju dopełnia biała, wieczorowe kamizelka, to jest posiadając głębokie wcięcie, często także z kołnierzem. Wykroje są przeróżne, gdyż to zazwyczaj najbardziej kreatywna część męskiego stroju. Mogą się różnić ilością guzików, a także ich tworzywem (moga być zwykłe, bądź jubilerskie). Różne są wycięcia przy końcówkach. Wreszcie, sam materiał. Najpopularniejszym dzisiaj jest pika, ale można mieć kamizelkę z jedwabiu bądź adamaszku. Kamizelka może być z plecami lub z wycięciem an plecach. Nie ma to znaczenia. marynarki się bowiem nie zdejmuje. Cały garnitur frakowy wykonany jest z wełny.

Koszula musi być biała. Do fraka używamy koszuli frakowej z kołnierzykiem frakowym (dwa złamane różki), w epoce edwardiańskiej była to najczęściej używana koszula, także w dzień. Gors powinna mieć sztywny. Może być wykonany z krochmalonej bawełny, lnu lub piki. Koszula zapinana jest z tyłu, zaś z przodu wpina się guziki jubilerskie. Obecnie najczęściej jeden, ale moze ich wcale nie być, jest to roziwązanie najstarsze. Kołnierzyk i mankiety są doczepiane. Mankiety jedynie na spinki. Spinki moga być ze złota lub srebra z wypełnieniem kryształowym. Muszka, jako jedyny dozwolony krawat, musi być biała. Głównie wykonana jest z piki, może być jednak wykonana z batystu.

Skarpety powinny być wykonane z jedwabiu, bądź cieniutkiej bawełny w kolorze garnituru. Jesli chodzi o buty, powinny być wykonane z czarnej skóry, do tego lakierowanej (choć w dzisiejszych czasach nie ejst to dogmat. Lakier szybko odpada). Zasadniczo używa się pantofli wieczorowych, tzw. eskarpinów, charakteryzujących się kokardkami (odstającymi lub nie). Jest to najlepsze obuwie do fraka. Mogą być jednak używane czarne wiedenki, bądź trzewiki (sznurowane lub na guziki).

Ważnym elementem jest płaszcz. Zgodnie z etykieta, obojętnie jaka panuje pora roku, także latem, trzeba na zewnątrz nałożyć na frak płaszcz. Na szczęście to stój wieczorowy, także w upałach nikt nie chodzi. Wiele rodzajów płaszczy jest zgodna z tym strojem, mianowicie: peleryna wieczorowa, inverness (pięknie się z frakiem komponuje), dyplomatka, czy raglan. Mogą być w kolorze czarnym, grafitowym bądź ciemnogranatowym. Całość dopełnia kapelusz. W przypadku fraka jest to cylinder lub jego forma składana szapoklak (używana przede wszystkim na wyjścia do opery ze względów praktycznych). Wieczorowy, tradycyjny cylinder jest zrobiony z jedwabnego pluszu (takie egzeplarze wykonują obecnie jedynie dwie firmy na świecie, ksoztują majątki). Ale już w dwudziestoleciu międzywojennym, były używane cylindry filcowe (dostepne także w Polsce, świetnie wykonane). Te wieczorowe charakteryzują się wyższymi główkami, nieco rozchodzącymi się przy pnięciu się w górę. Co dzisiaj nie jest jednak już żadną zasadą. W czasach łysych głów, do fraka można założyć cylinder klasyczny (dzienny, nieco niższy, prosty). Rosjanie zaś często zakłądają fedorę ! (taki zwyczaj w tym kraju, od bardzo dawna).

Reszta to już same dodatki. Frak jest jednym z tych strojów do którego używa się rękawiczek salonowych (używanych wewnątrz budynky). Wykonane powinny być z koźlęcej skóry w kolorze białym. Rzadsze są irchowe. Ciekawe roziwązania odnajdujemy w XIX wieku. Spotykane były wtedy rękawiczki perłowe lub bladożółte! Do butonierki można (i zaleca się), włożyć biały kwiatek- goździk luib gardenia. Dopuszczalne są też w kolorze czerwonym, choć łamią zasadniczo monochromatyczność stroju. Szalik też musi być biały, zakończony frędzlami. Jeśli ejst ozdobny, powinien być jedwabny, noszony na ramionach. Jeśli przeciw zimnu, zakładamy go jak fular, a końcówki wkładamy pod płaszcz. Całość dopełnia laska. Powinna być czarna, rączka powinna być prosta i wykonana z tego samego materiału co reszta, to ejst hebanu, malakki, bądź innego ciemnego drewna. Należy pamiętać że różne dziwaczne rączki, jak choćby często pojawiąjąca się perłowa kula, są oznaką fałszywego dżentelmena. Ostatim dodatkiem do fraka jest zegarek, dozwolony tylko na łańcuszku. Można go włożyć do kieszonki w kamizelce (których powinno być dwie), bądź do kieszeni, zaczepiony na tzw. taśmę zegarkową umożliwiającą złapanie zegarka w oka mgnieniu.

Mam nadzieję, że frak powróci jeszcze na salony, a bale na których jest widziany będą organizowane w całej Polsce. To piekny strój męski, z pięknymi zasadami i bardzo długą historią. Wydatek to spory, ale często na całe życie. Frak używany jest najczęściej przez wiele pokoleń, stąd powiedzenia: frak najlepiej leży w trzecim pokoleniu. Wykwintny, majestatyczny strój przegrywa jedynie w polskich przyslowach: za mundurem panny sznurem... a za frakiem panny rakiem (tak,  te przyszłowie ma jeszcze drugą część!).

piątek, 3 stycznia 2014

Moja ocena męskiej elegancji z II połowy XVIII wieku cz. II

Dziś moment na najważniejsze stroje- ubiór wierzchni, odpowiedniki dzisiejszych marynarek. O ile mi wiadomo, w tamtych czasach istniały cztery takie stroje: robe de chambre, szustokor (znany już w czasach baroku, który przechodził agonię), habit a la francaise (główny ubiór) i fraki (zapowiedź przyszłej epoki).

1. Robe de chambre


Był to stój zakłądany na koszulę (z kamizelką) do domowych pieleszy. Można w nim było przyjmować bliskich przyjaciół, a nawet przechadzać się rankiem. Ozdobna, długa szata była zapewne pierwowzorem szlafroka, który dziś jest eleganckim okryciem domowym. Różni się jednak brakiem paska, kieszeni i kołnierza. Rękawy są proste, bez ozdobnych mankietów. Taką szatę mógłbym założyć także dzisiaj.

2. Szustokor

Przykład dość wczesnego szustokoru:
W II. połowie XVIII wieku szustokory były zdobione, ale były także jednolite.
Szustokory, te mało zdobione bardzo mi się podobają. Na pierwotnej wersji widać, jak te wcześniej były w kształcie klepsydry, od pasy w dół tworzyły klosz. Tą funkcję również na początku pełnił surdut, który jak sądzę, jest potomkiem szustokora. Szustokor to domena klasycyzmu, ale i baroku.

3. Habit a la francaise

Przepiękny habit a la francaise, w cudownych barwach:



Habit był wytworem francuskim. Rozcięto przód w sposób kolisty. Jest to w ogóle domena francuskiej mody. Według mnie, to właśnie habit przyczynił się do powstania późniejszego żakietu. Był on na tamte czasy do nowatorski. Z powodu chorób i obyczajów, starano się ubierać panów od głów do stóp, tak, by części ciała były mocno zakryte. Habit jako pierwszy mocno zerwał z tą zasadą. Jego główną cechą były misternie zdobione hafty, złote obszycia na mankietach ich przy guzikach, które również były bardzo ozdobne. w końcu to stój dworski! Także dzisiaj. Habit jest strojem dworskim, który szyje się w sposób dawny lub nowoczesny. Habit także miały zasadniczo stójki, które są domeną dziewietnastowiecznej mody cesarskiej. Dziś stójki często powracają w płaszcach. Bardzo je lubię. Od razu według mnie dodają dworskiego akcentu.
Jak tu się nie zachwycić?

Warto zaznaczyć, czym charakteryzował się i szustokor i habit. Nie miały wyłogów, a rękawy były zakończone ozdobnym mankietem na guzik. Osobiście lubię podwójne mankiety. Dziś używane sa powszechnie ejdynie do koszul. Zawsze gdy zakłądam taką koszulę, czuję akcent tamtych czasów. Czy ząłożyłbym dzisiaj habit lub szustokor? Na pewno prędzej habit. Piekne są te zdobione habity, jednak chyba bym mocno zdobionego ot tak nie założył. Jednakże dajcie mi habit a la francaise jednolity, bez ozdób, a założę go od razu, bez skrępowania!

Oto najbardziej współczesna wersja habitu (stroju dworskiego), używana na niektórych dworach na największych uroczystościach w dzień:
4. Frak

Na koniec ostał się najbardziej współczesny strój, wtedy najmniej wykwintny. Dziś zgodnie z tradycją frak uznaje się za najbardziej formalny strój męski (za strojem dworskim, którego używają jedynie arystokraci), a ponadto wieczorowym. Jednakże historię miał zupełnie inaczej. Zaczynał jako brytyjski strój do jazdy konnej i to przed południem. Istnieje coś takiego jak frak jeździecki (jest zapinany), który ejdnak juz rzadko się stosuje. Stój do jazdy konnej (a właściwie do polowań), zmienił się później, jest nieco krótszy- jednakże oba stroje cały czas sa poprawne, na przykład na polowaniach szlachty polskiej (jakby ktoś nie wiedział, cąły czas się odbywają!). Możemy też spotkać nazwę frak francuski, zwany ianczej jaskółką. To po prostu żakiet, wywodzący się bardziej z habitu ze względu na kształty rozcięzia. Fraki są domeną brytyjską, rozcięcia są w poprzek, często ostre, zakrzywione. Dziś znany jest przede wszystkim jako strój wieczorowy. Choć używany czasem w dzień przez brytyjską arystokrację, która zamiast stroju dworskiego moze ubrać na siebie frak (w tym przypadku substytut tego pierwszego)- i dziś często to robi.


W II. połowie XVIII wieku fraki były wykonywane z materiałów różnych barw. Dziś frak wieczorowy może być jedynie czarny lub ciemnogranatowy. Inne kolory wieczorem są niedopuszczalne. Fraki różnią się od pozostałych strojów właściwie brakiem ozdobnych haftów, guziki często był nadal ozdobne, ale z biegiem czasu przechodziły w prostote. Kolejną cechą było brak mankietów na rękawach i co ciekawe- pojawienie się klap. Do tej pory męska moda nie znała wyłogów ówczesnych ,,marynarek". Frak szybko wszedł na najwyzsze szczyty. Można na przykład wnioskować po tym, jak często na portretach, nasz król Stanisław August Poniatowski występuje właśnie we fraku. Fraki zapinano, mocno dopasowywano do ciała. Były na tamte czasy synonimem wygody  praktyczności. Były piękne, myślę, że nie byłoby żadnego dzisiaj powodu, by w nich nie chodzić.



W Polsce w epoce stanisławowskiej fraki nie rozpowszechniły się należycie jak w Anglii. We Francji próbowano kruczliwie trzymać ich modę- habity, zaś w Polsce, naszą modę- kontusze. Na dworze króla Stanisława tylko najzagorzalsi patrioci nienosili się we frakach,tych było niewielu. Choć byli dość znaczącycy. Zaś zwykła polska szlachta, nosiła się raczej po polsku. Frak szybko przyjał się na przykład w Niemczech. Niektórzy historycy twierdzą, że po tym warstwy niższe rozpoznawały obcych. Jeszcze ciekawsze komedie toczyły się w walce fraka z kontuszem. Prąd propolski był tak silny, że na wielu obrazach i rzeźbach diabła przedstawiano właśnie we fraku! Jednakże nasza magnateruia na czele z Poniatowskimi była mocno nowoczesna. Fraki się w Polsce przyjeły i w różnych konfiguracjach wędrowały po polskich ulicach do powstania styczniowego. Po powstaniu styczniowym był renesans stroju narodowego, który był swoistą manifestacją przeciw zaborcom Polski.

Dlatego dziś, gdyby w Polsce monarchia się restaurowała, a co za tym idzie i dwór, do miana polskiego stroju dworskiego pretendował habit i kontusz.

Bardzo lubię odzież wierzchnią z tamtych czasów. Chętnie bym ją dziś założył. Myślę, że przez ludzi byłaby odbierana mniej ekscentrycznie niż XIX wieczna moda, a to dlatego, że stroje te były dość długie. Sporo osób uznałoby je za jakąś formę płaszcza.

czwartek, 2 stycznia 2014

Moja ocena męskiej elegancji z II połowy XVIII. wieku cz. I

Druga połowa XVIII wieku łagodnie przechodziła w stronę prostoty. Czasy po rewolucji francuskiej, zwłaszcza we Frrancji, nie służyły ociekaniu złotem. Jednak moda, jak dla mnie, pozostała jeszcze mocno dworska. Zmianę największą zobaczymy w  epoce napoleońskiej, gdzie świat, także moda, weszła już w wiek XIX, ale jednocześnie pozostawała jedną nogą w dekadzie poprzedniej. Wiekowi XVIII zawdzięczamy wszystkie elementy dworskie, dziś bardzo rzadko spotykane, ale jednak noszone. Styl różnił się znacznie od dzisiejszego wizerunku dżentelmena, a jednak, w końcówce XVIII wieku możemy dostrzec już wyraźne oznaki nowej epoki.

Według mojego zdania wiek XVIII należał w całości do mody francuskiej, w przeciwieństwie do wieku XIX gdzie zaczyna królować Imperium Brytyjskie, potem Włochy. Francja, która w czasach baroku wyrosła na potęgę,następujący po sobie kolejni Ludwiki- Władcy Słońca, byli arbitrami mody na całym świecie. Jak sądzę, zmierzch całkowity dominacji tego stylu to koniec Napoleona.

1. Bielizna- koszula i zwieńczenie szyji.

Przez bieliznę rozumiem tu przede wszystkim koszulę (do dziś w niektórych tradycyjnych kręgach arystokracji i melomanów, koszula jest częścią bielizny). Koszula różniła się od tej współczesnej. Te na guziki weszły nieco później (akurat lubię guziki w koszuli, dodają pewnego sznytu, którego brak zwykłym ,,tiszertom"). Ale oczywiście największa różnica była w postaci kołnierza i mankietów. Im bliżej końca XVIII wieku, tym mankiety były co raz prostsze, ale można spotkać jeszcze koszule zakończone falbankami, koronkami, mozna powiedzieć... kwiatami! Osobiście mi się to nie podoba. Koszula jak na bieliznę przystało powinna być prosta. Często też zamiast kołnierza mieliśmy... koronki. Zasadniczo taka koszula mi się nie podoba. Kołnierz koszuli (jaki by nie był) ma w sobie to coś. W drugiej połowie XVIII wieku, koszule już mocno przypominały te z epoki napoleońskiej. Jak koszula naszego ostatniego króla:



Szyję ozdabiano albo żabotem, albo chustką - prakrawatem. Co do żabotu- istnieją jego dwie formy- klasyczna i nowa (tak zwana wielka mucha). Do dziś są elementem stroju dworskiego. Żaboty są fajne. W czasach późniejszych żaboty próbowano używać także do innych strojów. Dzisiejsza etykieta mówi, że żabotu można użyć tylko na największych uroczystościach- nawet do garnituru. Przy czym w takim wypadku występuje jako dodatek najczęściej do muszki. Raz w historii kina, Bonda (aktor- Lazenby), ubrano w smoking wraz z żabotem. Wyglądał... okropnie. Żaboty są fajne, ale tylko do strojów dworskich. Zaś co do hustki. Zasadniczo jest to zdecydowanie archaiczne. Muszka czy krawat są o wiele ładniejsze. Dzisiejszy fular, który próbuje naśladować hustkę, nie jest ani ładny, ani elegancki.

Tak zwany ,,nowy" żabot

2. Spodnie i pończochy

I znów, tak zwane culotte i pończochy są dzisiaj elementem stroju dworskiego. Culotte sięgały za kolana i jak pończochy mocno opinały ciało. Pończochy z kolei zwykle były białe, choć nie była to jakaś z góry ustalona reguła. Moda się zmienia, a jednocześnie pozostaje niezmienna. Choć dziś na codzień nikt nie chodzi w culotte, to jednak krótkie spodenki istnieją a obecnie nawet są bardzo wąskie. Culotte jednak ma w sobie elegancję. Gdybym miał obowiązek noszenia stroju dworskiego z pewnością bym je ubrał. Mam jednak do nich stosunek całkowicie obojętny. 
Inaczej jest z pończochami. Sądzę, że męskie pończochy wyginęły po Soborze Watykańskim II po reformie liturgicznej. Biskup bowiem do mszy pontyfikalnej zakładał pontyfikalne pończochy i trzewiki. Dziś nikt nie chodzi w pończochach. Sam też bym ich nie założył. Chociaż w połączeniu z culotte i całym strojem z tamtej epoki, wygląda to wszystko bardzo harmonicznie, a zastąpienie tego zestawu długimi spodniami, jak sądzę, mocno by zachwiało ten wygląd. 

3. Pantofle dworskie

Całość dopełniały buty. Pantofle z ozdobną klamrą. Także dziś używane do stroju dworskiego, podobne do eksarpinów (lakierki do fraka). Na pierwszy rzut oka przypominają obuwie damskie, jednak pantofle dworskie znane były już w średniowieczu. Różniły się jednak dwiema istotnymi cechami: były dopasowane do stopy (niegdyś oba buty były jednakowe, nie były rozróżniane na but lewej i na but prawej stopy), a także zostały obcięte. Dwór i bale wymagały butów lżejszych, niekrępujących ruchów, stąd można powiedzieć pierwsze półbuty (cóż za prawdziwa nazwa, niegdyś but musiał zakrywać kostkę!). Pantofle dworskie prezentują się bardzo dobrze, jednakże zupełnie nie pasują do dzisiejszych strojów. 

Na rysunku wyżej przestawiono pantofle z tego okresu. Dzisiejsze pantofle dworskie mają obcięty ten wystający nosek, klamry są zazwyczaj srebrne a kształtem przypominają bardziej... damskie balerinki. Przełom XVIII i XIX wieku to czas lakierków z kwadratowymi noskami, dziś uważanymi za szpetne. Jest to oznaka braku klasy (dołączam się do tego zdania, noski powinny być okrągłe!).

4. Kamizelka

Ubraliśmy tego naszego osiemnastowiecznego dżentelmena, od szyji do stóp, jednak przecież w samej koszuli- bieliźnie nie paradował. To właśnie te czasy ukształtowały trzyczęściowy strój mężczyzny. Ja zawsze kamizelki lubiłem. Pierwszy garnitur który dostałem był trzyczęściowy, stąd, gdy nie założę kamizelki, czegoś mi brakuje. Ponadto kamizelka to naprawdę bardzo elgancki dodatek, a do tego mocno podkreślajacy indywidualność osoby (niektórzy bardzo uważają na ten aspekt).

Ale, ale...

Osiemnastowieczne kamizelki mocno różnią się od tych, które nosimy dziś. 
Były misternie zdobione, różnymi haftami, najczęściej w kształcie kwiatów.

Zazwyczaj były o wiele dłuższe i podchodziły pod szyję, co zresztą nie jest dziwne, bo tylko taka kamizelka pieknie współgrała z habitem, czy szutokorem.

Kamizelki są ostatnią, jak dla mnie emanacją dawnej dworskosci w modzie męskiej. Jeszcze w epoce edwardiańskiej były spotykane, choć już bardzo delikatnie zdobione. Dziś także można używać zdobionych (choć zazwyczaj bez haftów w innych kolorach niż barwa przewodnia). Nie zdecydowałbym się. Są piękne, to prawda, ale jak dla mnie są zbyt mocno związane z dworem. Ani do żakietu, ani do garnituru po prostu jak dla mnie nie pasują.

Gdy jednak patrzę na nie, zawsze przychodzi mi do głowy zagwozdka... filozoficzna. Jeśli kiedyś tak mocno stroje zdobiono, obszywano złotą nicią... czemu dziś to zupełnie wyginęło?

5. Ostatnim elementem, który tutaj omówię będzie kapelusz. Kapeluszem w tamtych czasach był oczywiście trikorn, który zresztą omawiałem w poprzednim wpisie, ale powtórzę, że bardzo mi się podoba i mam do niego... jakąś słabość.


Dodam końcową konkluzję. Moda męska XVIII wieku charakteryzowała się niezwykłym estetyzmem, skrupulatnością, delikatnością. Mężczyzna chodził... w kwiatach. Moda ta była jednak szalenie męska, na swój specyficzny sposób. Stroje są piękne. Niektórzy uważają, że najpiękniejsze. Może brak im pazurka, ale to właśnie te czasy jako pierwsze przyczyniły się do naszej współczesnej elegancji, mimo iż zatraciliśmy całe ich piękno.