Media donoszą o konflikcie między D. Tuskiem a panią premier. Ciekawe, gdyż p. Kopacz zawsze była uważana za jedną z wysoko postawionych dworzanek na tzw. dworze Donka.
Co się robi o pierwszej w nocy w gabinecie pani premier? Dużo. Pani premier naciska by nowa minister spraw wewnętrznych zrezygnowała z odprawy PKP (wg mediów 510 tys zł). Pani premier naciska by kandydatura na prezesa PKN Orlen. Ostachowicza została wycofana. Pani premier grozi ministrowi skarbu W. Karpińskiemu.
Czyżby premier Kopacz zaczęła tworzyć własny dwór w opozycji do dworu Donka? Już wiadomo, który dwór jest przychylny nowej wojnie w PO. Dwór Czarka...
piątek, 26 września 2014
Nominacje marszałkowe
Marszałkiem Sejmu RP został R. Sikorski, uważany za konserwatystę w PO, jednak lepiej do niego pasuje określenie lojalista, pragmatyk.
O dziwo, wicemarszałkiem sejmu z ramienia PO została posłanka... która również uważana jest za konserwatystkę w PO- p. E. Radziszewska. Po niefortunnej nominacji pani premier dla p. Piotrowskiej, koleżanki bardzo bliskiej, frakcja konserwatywna najwyraźniej nie jest jeszcze tak mocno osłabiona, niż by się niektórym zdawało, skoro coś tam ugrała.
Za to wiceministrem sprawiedliwości przestał być chyba najbardziej konserwatywna osoba związana z politykami PO- M. Królikowski, który jasno stwierdził, że w PO dla katolików miejsca nie ma.
Wiceministrem sprawiedliwości została M. Płatek, znana nam wszystkim przede wszystkim ze słów o tym, jakoby w związkach jednopłciowych rodziło się tyle samo a nawet więcej dzieci niż w związkach różnopłciowych... co jest niezwykle bystrą uwagą. Skoro dwór Grabarczyka mianuje na swą dworzankę niezwykle lewacką feministkę, a pani premier na to przyzwala, świadczy to o kierunku, w którym partia zmierza.
O dziwo, wicemarszałkiem sejmu z ramienia PO została posłanka... która również uważana jest za konserwatystkę w PO- p. E. Radziszewska. Po niefortunnej nominacji pani premier dla p. Piotrowskiej, koleżanki bardzo bliskiej, frakcja konserwatywna najwyraźniej nie jest jeszcze tak mocno osłabiona, niż by się niektórym zdawało, skoro coś tam ugrała.
Za to wiceministrem sprawiedliwości przestał być chyba najbardziej konserwatywna osoba związana z politykami PO- M. Królikowski, który jasno stwierdził, że w PO dla katolików miejsca nie ma.
Wiceministrem sprawiedliwości została M. Płatek, znana nam wszystkim przede wszystkim ze słów o tym, jakoby w związkach jednopłciowych rodziło się tyle samo a nawet więcej dzieci niż w związkach różnopłciowych... co jest niezwykle bystrą uwagą. Skoro dwór Grabarczyka mianuje na swą dworzankę niezwykle lewacką feministkę, a pani premier na to przyzwala, świadczy to o kierunku, w którym partia zmierza.
środa, 24 września 2014
Polski Kodeks Honorowy
Dla wszystkich którzy chcieliby się zapoznać z Polskim Kodeksem Honorowym, podaję adres strony. Jest on autorstwa p. Boziewicza, jeszcze przedwojenny. Słyszałem, że od kilku lat trwają pracę nad tym, by wydać kolejny Polski Kodeks Honorowy.
http://literat.ug.edu.pl/~literat/honor/index.htm
Ostatni pojedynek Polaków miał miejsce w 1946 roku. Ppłku Leonard Zub Zdanowicz, były cichociemny został oskarżony przez byłego spadochroniarza w armii gen. Sosabowskiego, rtm. Zygmunta Pohorskiego. Zarzucił mu brak lojalności względem AK. Walka na szable zakończyła się potwornym rozcięciem policzka podpułkownika.
http://literat.ug.edu.pl/~literat/honor/index.htm
Ostatni pojedynek Polaków miał miejsce w 1946 roku. Ppłku Leonard Zub Zdanowicz, były cichociemny został oskarżony przez byłego spadochroniarza w armii gen. Sosabowskiego, rtm. Zygmunta Pohorskiego. Zarzucił mu brak lojalności względem AK. Walka na szable zakończyła się potwornym rozcięciem policzka podpułkownika.
No i mamy rząd
Rząd rządem. Strona ta nie za bardzo ma dotykać poglądów, jeno gry politycznej. A to już całkiem co innego i dotyka wszystkich a wszystkich w naszej polityce, nawet nieświadomie (tzw. pożyteczni idioci), tudzież niedobrowolnie (bo ktoś nie chce, ale jaka polityka jest, każdy wie).
Mamy rząd. Pani premier E. Kopacz wybrała tych a tamtych... dla dobra Platformy, jak to się mogliśmy na prezentacji dowiedzieć. Bo przecież, to rząd zgody PO. Wszystkie frakcje pogodzone, uspokojone...
I właśnie te frakcje są ciekawe. Jak każda wielka partia PO, posiada wiele kół które chce się dopchać do władzy, niekoniecznie się ze sobą zgadzając. Poza tym, w polityce nie do końca chodzi o poglądy, bo frakcje światopoglądowe to drugi front. Pierwszym są frakcje personalne. Ktoś dostał się tu a tam z polecenia pan X i należy do jego dworu. Który dwór zyskuje?
O dziwo (dla mnie to zaskoczenie) dwór C. Grabarczyka rośnie w siłę, skoro powierza mu się ministerstwo, którym pan Grabarczyk się interesuje, można powiedzieć, że w tych sprawach się specjalizuje (jego kompetencje ocenimy przy wyborach).
Pan Grabarczyk wypchnął konserwatystów, którzy po odejściu J. Gowina obrali sobie za jednego ze swych liderów bardzo kompetentnego (w sprawach MSW) M. Biernackiego. Frakcja konserwatystów dostałą swojego człowieka- p. Piotrowska. Teolożka, była katechetka i z tego co słyszałem niepraktykująca wierząca otrzymała tekę MSW... Cudownie. Frakcja konserwatystów otrzymuje w rządzie osobę raczej na skraju ich frakcji, na miejscu, nazwijmy to, bardzo odpowiednim...
Dwór G. Schetyny rządzi... ale niekoniecznie, bo jeśli prawdziwe są plotki o tym, ze za mianowanie pana posła na szefa MSZ stoi "król Europy" (mówiąc żartobliwie), to jest to zachowanie kapitalne. Rywal partyjny otrzymuje stanowisko bardzo odpowiedzialne i prestiżowe, nie znając żadnych języków obcych... Potęga!
I jeszcze wspomnicie aferzystę Sienkiewicza, który z właściwą sobie pewnością siebie, oświadczył, że za nim zatęsknimy... kto to wie! Już doczekać się nie mogę.
Pani premier E. Kopacz stworzyła rząd, którym rządzić nie będzie. Jej polityka współpracy i ducha zespołu skutecznie odstawi ją na tory boczne. Gdyż pani premier będzie chciała chronić dzieci które są za nią. Ktoś jednak będzie musiał wyjść na przeciw...
Mamy rząd. Pani premier E. Kopacz wybrała tych a tamtych... dla dobra Platformy, jak to się mogliśmy na prezentacji dowiedzieć. Bo przecież, to rząd zgody PO. Wszystkie frakcje pogodzone, uspokojone...
I właśnie te frakcje są ciekawe. Jak każda wielka partia PO, posiada wiele kół które chce się dopchać do władzy, niekoniecznie się ze sobą zgadzając. Poza tym, w polityce nie do końca chodzi o poglądy, bo frakcje światopoglądowe to drugi front. Pierwszym są frakcje personalne. Ktoś dostał się tu a tam z polecenia pan X i należy do jego dworu. Który dwór zyskuje?
O dziwo (dla mnie to zaskoczenie) dwór C. Grabarczyka rośnie w siłę, skoro powierza mu się ministerstwo, którym pan Grabarczyk się interesuje, można powiedzieć, że w tych sprawach się specjalizuje (jego kompetencje ocenimy przy wyborach).
Pan Grabarczyk wypchnął konserwatystów, którzy po odejściu J. Gowina obrali sobie za jednego ze swych liderów bardzo kompetentnego (w sprawach MSW) M. Biernackiego. Frakcja konserwatystów dostałą swojego człowieka- p. Piotrowska. Teolożka, była katechetka i z tego co słyszałem niepraktykująca wierząca otrzymała tekę MSW... Cudownie. Frakcja konserwatystów otrzymuje w rządzie osobę raczej na skraju ich frakcji, na miejscu, nazwijmy to, bardzo odpowiednim...
Dwór G. Schetyny rządzi... ale niekoniecznie, bo jeśli prawdziwe są plotki o tym, ze za mianowanie pana posła na szefa MSZ stoi "król Europy" (mówiąc żartobliwie), to jest to zachowanie kapitalne. Rywal partyjny otrzymuje stanowisko bardzo odpowiedzialne i prestiżowe, nie znając żadnych języków obcych... Potęga!
I jeszcze wspomnicie aferzystę Sienkiewicza, który z właściwą sobie pewnością siebie, oświadczył, że za nim zatęsknimy... kto to wie! Już doczekać się nie mogę.
Pani premier E. Kopacz stworzyła rząd, którym rządzić nie będzie. Jej polityka współpracy i ducha zespołu skutecznie odstawi ją na tory boczne. Gdyż pani premier będzie chciała chronić dzieci które są za nią. Ktoś jednak będzie musiał wyjść na przeciw...
Polska prawica rozpoczyna wojna sama ze sobą. Czyli o tym, że sprawy osobiste są dla większości osób o wiele ważniejsze, niż zysk.
Polska Polską chciałoby się powiedzieć, a sprawy osobiste...
Człowiek jest istotą uczuciową. Nie da się tego ukryć. Emocje biorą górę u prawie większości ludzi żyjących na naszej planecie. Sprawy personalne są dla wielu z nas o wiele ważniejsze. I dobrze. Bo czymże jest kariera w świetle rodziny? Pieniądze w świetle miłości? Niczym.
A mimo to, należy powiedzieć, że tak zwana polska prawica, ewidentnie żale i pretensje przedkłada nad dobro Ojczyzny. A czymże są kłótnie w świetle Ojczyzny?
Nic to.
Piórem panów S. Cenckiewicza i P. Woyciechowskiego tygodnik "Do rzeczy" " z bólem serca" zaatakowała powstańca prof. W. Kieżuna, który cieszy się tak wielkim szacunkiem, że nawet opozycja światopoglądowa zazwyczaj nie atakuje tego starszego patrioty. Dziwić się można, cóż owi panowie wymyślili. Ważnym głosem okazał się dr P. Gontarczyk, wieloletni współpracownik jednego z autorów artykułu na temat rzekomego współdziałania pana profesora z SB. Słowa wypowiedziane dla portalu Fronda.pl:
"To jest publikacja po prostu skandaliczna. Wydaje mi się, że za opublikowaniem takiego artykułu stała tylko i wyłącznie zemsta na człowieku, który wypowiadał się inaczej, niż autorzy „Do Rzeczy” na temat Powstania Warszawskiego. Tu chyba nie ma żadnych innych powodów, i raczej nie da się dorobić żadnej ideologii. Zemsta to raczej niskiego formatu motywacja."
Prawica prawicą. A wiec nawet zemsta tkwi we krwi osób, które często mówią o sobie antykomuniści, tradycjonaliści, i tak dalej.
Innym przykładem ewidentnie prymitywnych ataków na Ruch Narodowy oraz na publicystów, którzy jawnie mówią o tym, że choć Putina nie popierają, Ukrainy poprzeć się również boją, są artykuły na owym portalu Fronda.pl, która w sposób tak prymitywny atakuje, często manipulując i od razu oskarżając o putinofilizm, tych którzy sprzeciwiają się ślepej miłości do Ukrainy. Ich szkalując artykuły, są zazwyczaj bardzo króciutkie, bez podawania argumentów. Doszło nawet do tego, ze zaczęli odpowiadać różnym publicystom obrazkami, bo chyba im pomysłów nie wystarczyło.
I wcale nie chodzi o jakieś tam przepychanki publicystów. Być może publicyści poczęli się określać ideologicznie, albo podnosić głowę i pokazywać jasno czyimi ludźmi są, albo kogo wspierają. Dochodzi do tego prymitywizm dziennikarski, bo przecież tak mocno trzeba poprzeć własny obóz polityczny, że inne obozy prawicowe, które rosną w siłę ostatnim czasie trzeba zdyskredytować w taki sposób, że dziecko by się nie pochwaliło tym w szkole na lekcji języka polskiego.
Jest jednak w tym wszystkim parę zagadek. Dlaczego W. Łysiak, który jako jeden z pionierów zaatakował Ruch Narodowy tekstem kabaretowym, dawno temu, dziś stoi w opozycji do ślepych ukrainofilów? Dlaczego W. Wencel na łamach Gościa Niedzielnego atakuje w sposób śmieszny R. Ziemkiewicza?
Wojny na prawicy prowadzą tylko do tego, że publicyści, którzy byli szanowani przez szerokie koła konserwatystów, stają się w oczach prostych ludzi nic niewartymi fighterami politycznymi, dla których dobro wspólne jakim jest Polska się nie liczy. A odbudowanie szacunku trwa o wiele dłużej niż się myśli.
PS. I tylko politycy zacierają rączki. Publicyści wykonują za nich robotę, a oni mają czyste sumienie...
Człowiek jest istotą uczuciową. Nie da się tego ukryć. Emocje biorą górę u prawie większości ludzi żyjących na naszej planecie. Sprawy personalne są dla wielu z nas o wiele ważniejsze. I dobrze. Bo czymże jest kariera w świetle rodziny? Pieniądze w świetle miłości? Niczym.
A mimo to, należy powiedzieć, że tak zwana polska prawica, ewidentnie żale i pretensje przedkłada nad dobro Ojczyzny. A czymże są kłótnie w świetle Ojczyzny?
Nic to.
Piórem panów S. Cenckiewicza i P. Woyciechowskiego tygodnik "Do rzeczy" " z bólem serca" zaatakowała powstańca prof. W. Kieżuna, który cieszy się tak wielkim szacunkiem, że nawet opozycja światopoglądowa zazwyczaj nie atakuje tego starszego patrioty. Dziwić się można, cóż owi panowie wymyślili. Ważnym głosem okazał się dr P. Gontarczyk, wieloletni współpracownik jednego z autorów artykułu na temat rzekomego współdziałania pana profesora z SB. Słowa wypowiedziane dla portalu Fronda.pl:
"To jest publikacja po prostu skandaliczna. Wydaje mi się, że za opublikowaniem takiego artykułu stała tylko i wyłącznie zemsta na człowieku, który wypowiadał się inaczej, niż autorzy „Do Rzeczy” na temat Powstania Warszawskiego. Tu chyba nie ma żadnych innych powodów, i raczej nie da się dorobić żadnej ideologii. Zemsta to raczej niskiego formatu motywacja."
Prawica prawicą. A wiec nawet zemsta tkwi we krwi osób, które często mówią o sobie antykomuniści, tradycjonaliści, i tak dalej.
Innym przykładem ewidentnie prymitywnych ataków na Ruch Narodowy oraz na publicystów, którzy jawnie mówią o tym, że choć Putina nie popierają, Ukrainy poprzeć się również boją, są artykuły na owym portalu Fronda.pl, która w sposób tak prymitywny atakuje, często manipulując i od razu oskarżając o putinofilizm, tych którzy sprzeciwiają się ślepej miłości do Ukrainy. Ich szkalując artykuły, są zazwyczaj bardzo króciutkie, bez podawania argumentów. Doszło nawet do tego, ze zaczęli odpowiadać różnym publicystom obrazkami, bo chyba im pomysłów nie wystarczyło.
I wcale nie chodzi o jakieś tam przepychanki publicystów. Być może publicyści poczęli się określać ideologicznie, albo podnosić głowę i pokazywać jasno czyimi ludźmi są, albo kogo wspierają. Dochodzi do tego prymitywizm dziennikarski, bo przecież tak mocno trzeba poprzeć własny obóz polityczny, że inne obozy prawicowe, które rosną w siłę ostatnim czasie trzeba zdyskredytować w taki sposób, że dziecko by się nie pochwaliło tym w szkole na lekcji języka polskiego.
Jest jednak w tym wszystkim parę zagadek. Dlaczego W. Łysiak, który jako jeden z pionierów zaatakował Ruch Narodowy tekstem kabaretowym, dawno temu, dziś stoi w opozycji do ślepych ukrainofilów? Dlaczego W. Wencel na łamach Gościa Niedzielnego atakuje w sposób śmieszny R. Ziemkiewicza?
Wojny na prawicy prowadzą tylko do tego, że publicyści, którzy byli szanowani przez szerokie koła konserwatystów, stają się w oczach prostych ludzi nic niewartymi fighterami politycznymi, dla których dobro wspólne jakim jest Polska się nie liczy. A odbudowanie szacunku trwa o wiele dłużej niż się myśli.
PS. I tylko politycy zacierają rączki. Publicyści wykonują za nich robotę, a oni mają czyste sumienie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)