Rzeczywiście przeglądając zdjęcia z lat XX ubiegłego wieku, zwłaszcza jeśli chodzi o naszą Elytę, następnie, analizując te z lat 60., również rodzinne, rzeczywiście trudno doszukać się Homburga. Proces, który zaszedł w Królestwie Brytyjskim, Polski, ale i innych krajów, jakoś nie dopadł. Homburg, jako mniej formalny od cylindra, zaczął w Anglii zastępować (był też modny w USA), melonik. Zakładano go więc do garniturów wizytowych, i do smokingów, tak iż do tego ostatniego melonika już chyba nikt nie założy... szkoda.
Karol Szymanowski
Homburg zatem stał się prawie najbardziej formalnym kapeluszem w świecie klasycznej męskiej elegancji. A Polacy jakoś nie darzyli go sympatią. Nie tylko dlatego, że nie bardzo kwapili się do noszenia kapelusza, mając na sobie smoking. Przyczyny nie znam, chociaż może sam kształt nie pasował? Przejrzałem także pisma krawieckie, powojenne, zero Homburgów, już nie mówiąc o zdjęciach z tych lat. Na dzisiejszej ulicy, jeśli zobaczy ktoś kapelusz, na pewno nie będzie to Homburg, nie mówiąc już o sklepach.
Kapelusz Homburg polskiej firmy WitLeather
Trzeba jednak przyznać, że gust Polaków na pewno po części kreowany był przez polityków i znane osobistości (poza tym, to właśnie ich zdjęcia są dostępne). Homburg nie cieszył się naprawdę jakimkolwiek szacunkiem. Wystarczy przypatrzyć się Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu, czy przede wszystkim Ignacemu Paderewskiemu, aby przekonać się, jaki typ kapelusza, woleli Polacy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz